Bractwo Pasieczników Wędrownych

Maciej, gospodarz bractwa Pasieczników Wędrownych

Pasieka powstała w 2005 roku, i niemal od razu zaczęła podróże. W ciągu tych lat sprawdziliśmy z naszymi pszczołami dziesiątki lokalizacji na Warmii i na Mazurach, poszukując miejsc dalekich od ruchliwych traktów, a jednocześnie obfitujących w dobre jakościowo i smakowite miody odmianowe. To nie było proste – w brew pozorom miejsca, w którym pszczoły zbierają miód ma niebagatelne znaczenie dla jego smaku i jakości, a da się je wybrać jedynie metodą żmudnego testowania kolejnych urokliwych zakątków regionu. Ostatecznie, po latach misję uważamy za spełnioną – choć miód z tych samych miejsc zawsze różni się troszkę w zależności od pogody i urodzaju w danym roku, to mamy pewność, że to co pszczoły znoszą do ula to samo dobro.

Samo wędrowanie z pszczołami tylko pozornie wydaje się zawiłe, ale w gruncie rzeczy to prosta sprawa: przyjeżdżamy do pasieki wieczorem, albo wcześnie rano, kiedy pszczoły są już „w domu”, wtedy zamykamy „drzwi” czyli wylotki, pakujemy ule na przyczepę i wio… Podróż nie bardzo podoba się pszczołom – wiadomo trochę rzuca i telepie a one wolą spokojne życie. Ale za to gdy rano wylatują z ula i trafiają na kwitnące łany rzepaku, facelii, nostrzyku czy gryki, albo las pełen kwitnących malin i kruszyny, albo ciągnącą się kilometrami starą lipową aleję, która właśnie zaczyna roztaczać obłędną woń… to napewno są nam wdzięczne. W takim nowym miejscu pszczoły zostają około miesiąca – tyle wystarcza by miód został zebrany i spokojnie dojrzał w ulu, wtedy go zabieramy, a pszczoły jadą dalej ku kolejnym pachnącym pożytkom. Każdy pszczeli oddział, liczący 35 uli, powtarza tą procedurę w sezonie trzy razy. Miód, zaraz po odebraniu go pszczołom, przelewamy bez podgrzewania do hermetycznie zakręcanych słoików, gdzie z czasem ulega procesom naturalnej krystalizacji. Ta procedura pozwala zachować wszystkie prozdrowotne walory miodu, oraz smaki i aromaty, tak długo poszukiwanych zakątków Warmii i Mazur.